Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X X X X X X

Etykiety

Twój tekst

Kontakt

GG: 50508389
Email: nocta.k@hotmail.com

Blog nr 2: http://caste-game.blogspot.co.uk/


Blog

Kyōki no kokoro (o ile autor zna się na języku Japońskim) oznacza serce szaleństwa, co jego zdaniem jest idealnym tytułem dla opowiadań o "mrocznej" tematyce, przedstawiających postacie w beznadziejnych sytuacjach bez wyjścia i tego podobnych (choć zdażają się wyjątki w tematyce). Opowiadania często zawierają tematy nie odpowiednie dla młodych czytelników.


Autor

Dziwne stworzenie, które od czasu do czasu lubi wykorzystać swój nadmiar wyobraźni do napisania opowiadania. Polskie opowiadania pisze od zaledwie paru lat, jako że wcześniej nie uczył się danego języka. Jest to forma polepszania jakości pisania oraz poprawności w użytku języka polskiego. Aktualny wiek autora to dziewiętnaście lat. Studiuje w Anglii, lecz chciałby zapamiętać swój rodowy język, którego to nie miał okazji się uczyć.


Beta

Czyli osoba, która mi pomaga. Poprawia ona tekst na tyle ile potrafi i po części uczy też polskiego. Sama pisze opowiadania, tak więc jeśli chcecie się dowiedzieć o niej więcej, musicie zajrzeć na jej bloga:

http://historiepisanepiorem.blogspot.co.uk/

czwartek, 16 stycznia 2014

Chicago - część trzecia (Nocta)



Przepraszam za krótki tekst, ale jakoś nie mogłam znaleźć pomysłu by go przedłużyć, tak więc wstawiam tę część posiadającą jedynie 900 coś słów, mając nadzieję że będzie się wam podobać i mnie nie powiesicie za jego stan. Na poprawę humoru, zdradzę wam że jestem już w połowie pisania kolejnej części Cichego Pamiętnika. Dziękuję wszystkim którzy pisali komentarze, gdyż na prawdę pomagają w ustaleniu tego co wam się bardziej podoba. :3 

***

Miałem szczęście, bo pierwszy klub na ulicy, którą szedłem, nie był jakimś tanim pomieszczeniem, choć wielce ekskluzywny także nie był. Jako że całe imprezowanie zaczynało się wieczorem, a nie w godzinach pracy, muzyka nie była najgłośniejsza - czego w sumie żałowałem - ale przynajmniej nie było za wiele osób. Ot jakaś parka nastolatków całująca się gdzieś w rogu, parę osób zajętych tańcem i może z trzy, cztery persony przy barze, posiadającym około czternaście krzeseł typowo barowych.
Siadając w jednym z wygodnych siedzeń, uśmiechnąłem się do barmana i zacząłem prowadzić zwyczajną rozmowę, zamiast od razu zamówić to co chciałem. Byłem zainteresowany poznaniem nowej osoby, plus okazjonalnie udawało się nawiązać taki kontakt, że dostawało się darmowego drinka czy też całą ich kolejkę. Niestety czarnowłosy nie był dziś zbyt rozmowny albo w ogóle nie był taki zwykle i po odburknięciu kilku odpowiedzi, zapytał co bym chciał. Tak więc na początek poprosiłem o pierwszą lepszą rzecz, czyli czystą wódkę. Jej następcą był kolejny kieliszek wódki, potem jakaś kolorowa mieszanka mile paląca w gardle, następnie trochę 'specjału dnia' i znowuż wódka. Oczywiście wszystko było wypijane niemalże na raz, tak więc już po chwili stałem się bardziej wesoły niż zwykle i nie zwracając na nic uwagi, flirtowałem z dziewczyną obok.
A przynajmniej tak mi się wydawało.

Wyglądało na to, że to nie był mój szczęśliwy dzień, gdyż po chwili zostałem zalany przezwiskami ze strony jakiejś łysek osobistości, która z ową miłą panienką najwidoczniej przyszła do klubu, lecz ją chwilowo zostawiła, by - z tego co się domyślałem - załatwić swoje sprawy.
Jak już mężczyzna ochłonął, warknął na swą towarzyszkę, że mają wychodzić i niemalże brutalnie owijając swe ramię wokół jej bioder, wyprowadził z klubu. Rudowłosa - gdyż takiego koloru miała włosy - zdawała się jednak zadowolona z rozmowy ze mną i przy wychodzeniu posłała mi całusa... albo mi groziła. Nie byłem pewien, gdyż wzrok miałem lekko rozmazany wskutek wlewania w siebie kolejnych dwóch kieliszków alkoholu, gdy łysy zanudzał mnie wyzwiskami.
Wspominałem już, że rzeczy mi się łatwo nudzą? No właśnie, chyba po drugim słowie przestałem tamtego słuchać, a jednak po chyba siódmym kieliszku mój słuch wrócił do pracy, gdy tylko usłyszałem swe imię. Co prawda nie byłem pewien, czy też ktoś woła mnie czy też kogoś o tym samym imieniu - szczególnie, że przecież nikt nie wiedział, że właśnie wróciłem do Chicago - ale i tak przekręciłem głowę, twarzą w stronę wcześniej dobiegającego głosu i ujrzałem znajomego mi mężczyznę, aczkolwiek nie potrafiłem znaleźć w pamięci jego imienia ani miejsca skąd go znałem. Może dawny kochanek... z drugiej strony nie posiadałem owych akurat w tym mieście, więc najrozsądniejszym rozwiązaniem było grzecznie spytać o przedstawienie się i odświeżenie pamięci.
- A ty to kto i czego chcesz? - zapytałem po chwili, wybuchając śmiechem, zdając sobie sprawę, że nie było to jednak najgrzeczniej, no ale cóż. Stało się i się nie odstanie.
Zanim mężczyzna zdążył odpowiedzieć, ja znów wypluwałem niezgrabnie słowa.
- W sumie to raczej nie ważne... Chyba cię wiem, ale nie znam. Znaczy. Chyba cię znam, ale nie wiem. Pamięć trochę zawodzi ostatnimi dniami. Chcesz to siadaj - pokazałem na wolne miejsce, wcześniej zajęte przez tamtą miłą panią. - Barman, następny!
- Tobie już raczej starczy... poza tym sam mówiłeś, że cię nie stać.
- No weź... ostatniego? Dla dobrego klienta? - Uśmiechnąłem się słodko, a tamten tylko przewrócił oczami i spojrzał na nowego nieznajomego, prawie jak gdyby oczekiwał, że ten za mnie zapłaci bądź chociaż wyprowadzi z klubu.
Ja rzecz jasna byłem uparty i stwierdziłem, że nie wyjdę póki nie dostanę ostatniego kieliszka, co w sumie długo by nie trwało, bo siedzenie w jednym miejscu strasznie nudziło. Choć w sumie mężczyzna, co mnie z jakiegoś powodu znał, mógłby zapewnić jakąś formę rozrywki i przetrzymać mnie dłużej, nawet jak gdyby miała to być rozmowa bez alkoholu.

***

Ból głowy po otworzeniu oczy był irytujący, więc schowałem ją pod poduszkę. W sumie powinienem się do tego uczucia już przyzwyczaić, spędzając chyba każdy weekend w klubach czy też samemu w domu z kilkoma puszkami. Lecz z drugiej strony... nie było to regularne, a dziś był pierwszy dzień w tym miesiącu, gdy piłem alkohol. Przepraszam, wczoraj był pierwszy dzień.
Przecierając twarz, usiadłem w łóżku tracąc przy okazji poduszkę, co umożliwiło rozejrzenie się po pokoju zalanym pomarańczą i brązem.
Leżałem na łóżku o pomarańczowej pościeli, obok mnie stała brązowa szafka nocna. Pomarańczowa ściana pasowała z beżowym dywanem, na którym również stała szafa, przy której była jedyna nie pasująca kolorystycznie rzecz, czyli mój zgniłozielony plecak. Na moje szczęście, okna były zasłonięte drewnianymi roletami - tak, chyba zgadliście - w kolorze ciemnego brązu.
Moim zdaniem, słaby wybór kolorystyczny, ale w tym samym czasie nie to było ważną rzeczą. Ważniejsze było to, gdzie ja w ogóle byłem?
Z tego co pamiętałem wypiłem trochę - trochę - spotkałem jakiegoś gostka, a potem... Potem... Potem... No właśnie, co było potem?
Cóż, były dwie opcje: Pierwsza, wróciłem z tym gostkiem do domu, spędziliśmy razem wieczór na "zabawie", lecz brakowało w łóżku partnera, który w sumie mógł być teraz w salonie czy też łazience, ale w tym samym czasie było za czysto, a ja wciąż przebywałem w swych ubraniach. To zaś mogło oznaczać, że jednak znalazłem jakieś mieszkanie czy też pokój, tzn. ten pijany ja, który jest lepszy w załatwianiu spraw niż ten trzeźwy ja.
Rozwiązując ten problem, marzyłem jedynie o prysznicu, świeżych ubraniach i jakiejś tabletce na tępy ból głowy. Zrzuciłem z siebie starą koszulkę i wyjąłem z plecaka tą nowszą, chyba używaną, w ogóle nie zwracając uwagi na pocięte ramienia czy też bliznę po oparzeniu na biodrze i innych ran ciętych na plecach. Chyba już dawno się do tego przyzwyczaiłem, szczególnie, że często "nie wiadomo skąd" pojawiały się nowe rany na miejscach starych blizn.
Ach, te moje wybory rozrywek.
Przewieszając koszulkę przez ramię, wyszedłem z pokoju, postanawiając odnaleźć się w nowym otoczeniu.

4 komentarze:

  1. Mnie się wszystko podoba. No, oprócz "Secured at school", ale to dlatego, że z angielskim to ja nie jestem za pan brat (:
    Jestem szczęśliwa, że będzie pewnie niedługo kolejna część "Cichego Pamiętnika". To, jak na razie, moje ulubione Twoje opowiadanie. Ogólnie można powiedzieć, że już jestem Twoją wielką fanką ^.^ Dlatego pisz jak najwięcej, bo możesz być pewna, że ja zdecydowanie przeczytam wszystko, co tylko wrzucisz. A "Chicago" zapowiada się super. Zarówno Ty jak i A.J. świetnie piszecie (chociaż Ciebie stawiam wyżej - nie lubię zbyt brutalnych opowiadań (:), więc na pewno z Waszej współpracy wyjdzie coś niesamowitego (;

    Ann.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "SAS" to oczywiście to samo co "Strzeżony w szkole", prócz tego że są w różnych językach, tak więc jeśli jeszcze nie zapoznałaś się z Polską wersją, serdecznie do tego zapraszam. Szczerze mówiąc jest to opowiadanie, które chyba mi się bardziej podoba od "Cichego Pamiętnika", choć ostatnio powoli wymieniają się swą pozycją.
      Cieszę się że jest ktoś komu się podobają moje bazgroły i mam nadzieję że nikogo nie zawiodę, oraz że mój kochany Wenuś (Wena) mnie nie zdradzi.

      Usuń
    2. Ach, nie zauważyłam. Sorki za moje nieogarnięcie. Niezwłocznie przeczytam <3

      Ann

      Usuń
    3. Przepraszam, to ja nie określiłam tego wystarczająco dobrze.

      Usuń