Jego imię
Wampir obudził się dopiero następnego dnia. A
może i wieczoru? Nie był pewien. W podziemiach nie było okien czy jakiegoś
sposobu na sprawdzenie pozycji słońca. Po prostu budził się gdy tylko nie
chciało mu się już dłużej spać i nie zastanawiał się nad porą dnia.
Powoli się przeciągnął i ziewnął przy tym.
Można by stwierdzić, że jest niemożliwym spać w takim miejscu. W końcu pociągi
nie należą do cichych, a jednak wampir jakoś zdołał się już do tego
przyzwyczaić. A raczej. Bariera, którą postawił między pokojem, a torami
sprawiała, że dźwięk nie był tak donośny, jak powinien być.
Wstał w końcu z swojego "łóżka" i
przeszedł przez pokój, by stanąć na przeciwko lodówki. Otworzył ją i sięgnął po
jedną butelkę chłodnej krwi i jedną wody. Złapał je za szyjki w taki sposób, by
móc trzymać dwie w jednej dłoni, a drugą móc zabrać świeże ciuchy.
Gdy już obie dłonie miał zajęte, ruszył w
stronę drzwi od łazienki i otworzył ją bez większego problemu. Nigdy nie
posiadały one zamka, a dziewczyna przez sen odsunęła się od nich, co
umożliwiało łatwe dostanie się do drugiego pokoju. Nawet nie spojrzał na
dziewczynę. Po prostu podszedł do szafki, na której ułożył swoje ubrania i
postawił butelkę z wodą. Odkręcił tą z krwią i upił z niej spory łyk zimnej
cieczy.