Pragnienia
Na peronie dziewczyna była bardziej
zmartwiona swym telefonem, niż tym co tu się stało kilkanaście godzin temu.
Wampir rozglądał się bacznie, gdyż czuł się obserwowanym. Dziewczyna nie dała
mu spokojnie rozglądać się i znów krzyknęła. - Ej! Wiesz jaki wielki salon mam
do zaprojektowania?! - odpowiedziała na sarkastyczne słowa wampira. - Wstawię
tam takie piękne fotele i taka cudowną kanapę. - uśmiechnęła się, klaskając w
dłonie, a następnie zaczęła mówić coś o fotelach, kanapie i innych meblach.
Wampir zbytnio nie słuchał co ta ma do powiedzenia, gdyż stał po środku peronu
węsząc. - Poza tym najważniejszy będzie kominek, ale mniejsza. - westchnęła,
stojąc dokładnie przed wampirem. Wyglądało na to, że zauważyła już, iż ten jej
nie słucha. Oczywiście jej zachowanie sprawiło, że wampir nie mógł się skupić
na zapachu, który wyczuł, a ten niestety już zniknął. Pokręcił głową i spojrzał
na blondynkę z uśmiechem. Ta jednakże była już w połowie drogi do wyjścia, więc
blondyn powoli zaczął podążać za nią. Wolał na razie trzymać się kawałek za jej
plecami, świadom tego, że nikt jej nie zrani. Był pewien, że to co wyczuł, było
człowiekiem, a oni nigdy nie krzywdzili własnych na tego typu zadaniach.
Na zewnątrz, złapał dziewczynę za ramię i
przyciągnął do swego ciała tym samym ignorując fakt, że są dokładnie w świetle
wiszącej nad nimi lampy. Słyszał kiedyś, że najciemniej było tam gdzie lampy
wisiały, czy coś takiego, lecz nigdy nie rozumiał jak to niby działało. Powoli
wsunął swą dłoń między kark, a włosy dziewczyny i zgarnął je tak, by odkryć jej
delikatną szyję. Ostrożnie złapał dziewczynę za jej ramiona i spojrzał w oczy.
Wyglądała na delikatnie wystraszoną, ale i zdawała się nie rozumieć swej
sytuacji. Chłopak pochylił się i pocałował miękką skórę na ramieniu blondynki.
Wziął głębszy wdech przed nos i powoli wypuścił powietrze ustami. Jej słodki
zapach tak bardzo się mu podobał, że ledwie był w stanie się powstrzymać przed
prostym wgryzieniem się w jej ramię i wypiciem każdej kropli krwi, jaka
ukrywała się w jej żyłach. Powoli zaczął ją lizać ją po ramieniu, jak i szyi, i
odkrył przy tym, że smak był równie dobry co zapach.
- C-co co ty robisz?! - krzyknęła nagle
blondynka i zaczęła się szarpać. Nie wiedziała do końca co się działo i dopiero
teraz zrozumiała, że nie powinna ufać chłopakowi stojącym przed nią. Z
przerażeniem w oczach obserwowała wampira jak ucieleśnienie zła. Jej umysł w
kółko powtarzał, że Ethan za chwilę ją zabije, lecz ten nie zamierzał tego
zrobić. Spokojnie odsunął się od dziewczyny i otarł swoje usta z
przyzwyczajenia. - Mówiłem ci coś o krzyczeniu. - westchnął i spojrzał w oczy
dziewczyny ze smutkiem. Sposób w jaki patrzyła na niego sprawił, że poczuł się
zawiedziony. Przypomniał mu o tym kim jest dla dziewczyny, oraz o tym kim ona
powinna być dla niego. - Wybacz. To był jedyny sposób na zmazanie znaku. Jedyny
bez bolesny sposób dokładniej. - wytłumaczył, choć kłamał, i zrobił kolejny
krok w tył. - Teraz jesteś wolna. - uśmiechnął się smutno do niej. - Nie ma
żadnego limitu, co do tego gdzie możesz iść i co robić. Więc teraz możesz
uciec, bądź możemy się też trzymać pierwszego postanowienia i pójść do cie-bie
- chłopak dokończył ostatnie słowo niepewnie i z przerwą, a następnie ponownie
się rozejrzał. Zapach osoby, którą wyczuwał w metrze pojawił się ponownie. Tak
jakby stał dokładnie przy nich i się im przyglądał. Warknął do siebie,
nienawidząc gdy to robili. Szczególnie, że przy dziewczynie nie mógł tak nagle
się rzucić na pierwszą lepszą osobę. Za razem wiedział, że przy swej
towarzyszce jest bezpieczny. Drugi czy druga osoba raczej nie będzie ryzykować
zaatakowaniem go, bo mógł czy mogłaby przypadkowo zranić blondynkę. Uśmiechnął
się do siebie i przybliżył do swej towarzyszki, tym samym tworząc z niej żywą
tarczę. - Więc? - spytał cicho. - Nie mogłeś tego normalnie powiedzieć? -
spytała, co sprawiło, że wampir się cicho zaśmiał. - A nie, idzie sobie
człowiek normalnie i nagle zaczynają go lizać po szyi. Uwierz mi, ale jest to
trochę stresujące. - dodała i zaczęła macać szyję jakby w obawie, że znajdzie
tam dwie małe ranki. Odetchnęła z ulgą kiedy odkryła ich brak.
Wampir dopiero teraz zauważył, że wcześniejszy strach w oczach dziewczyny, teraz zamienił się na przyjazny uśmiech. Pokręcił głową po stwierdzeniu, że to co zrobił jest zapewne z głowy i schował dłonie w kieszeniach swych spodni. - Wybacz. Jestem trochę rozkojarzony? I nie musisz tak macać swojej szyi, poczułabyś gdybym cię ugryzł. - zaśmiał się. - Zresztą. Nawet jakbym to zrobił, to i tak nic by ci się nie stało. Co najwyżej jakbym przesadził, to by ci się zakręciło w głowie i takie tam. - wzruszył ramionami, by następnie otrzymać reakcji jakiej się nie spodziewał. - Nic by się nie stało?! Ktoś użarł mnie w szyję i pił ze mnie MOJĄ krew! Może dla ciebie to nic, ale ja osobiście tak nie uważam. - dodała ostatnie ciszej, przypominając sobie o tym by nie krzyczeć. - Ehh, chodź bo jeszcze ktoś spyta czemu kręcimy się przy zamkniętej stacji. Poza tym mam duuużo pracy. Zabrałeś mi aż cały dzień mojego cudownego życia. - wytłumaczyła i zaczęła kierować się w nieznanym wampirowi kierunku. - Ty mi za to zabrałaś obiad. - powiedział pod nosem rozbawiony, lecz i znudzony już marudzeniem blondynki. - I na serio to nic takiego. Nie to, żebym cię zgwałcił czy coś takiego. To chyba gorsze. Dziwni są ludzie pod tym względem. Jesteście aż tak niewyżyci, czy to potrzeba mnożenia się jak króliki? Bo moim zdaniem to jest was aż za dużo. - zaśmiał się, podążając za jego nową towarzyszką.
Dopiero po chwili zauważył, że dzielił się swoimi przemyśleniami na marne. Dziewczyna zgubiła się w jego toku myślenia i miast spytać o uproszczoną wersję, czy od razu poinformować chłopaka o braku pojęcia na temat tego o czym ten mówi, najzwyczajniej na świecie przestała go słuchać. Z uśmiechem na ustach szła dalej w stronę własnego mieszkania, a chłopak westchnął załamany swą towarzyszką. Potarł swój kark i stwierdził, że nie ma sensu kontynuować rozmowę. Nawet jeśli można było uznać jego słowa za niemiłe wobec dziewczyny, on uważał to jedynie za dzielenie się własnymi opiniami. Często był zbyt szczery, lecz nie interesowały go ludzkie uczucia. Już dawno nauczył się ignorowania czegoś takiego. Zresztą. Kto by się martwił uczuciami ludzi, podczas kiedy traktował ich jako fast food na nogach? Dosłownie fast food, bo niektórzy potrafili uciekać przez dobrą godzinę w niezłym tempie. Ale zawdzięczali to Ethanowi. Chłopak uwielbiał gonić swe posiłki, o ile nie był zdesperowany, to i pozwalał im na długie ucieczki. Zdesperowany był w stanie pozbyć się krwi z ciała ofiary, nim ta w ogóle zrozumiała, że ma do czynienia z prawdziwym wampirem.
Powoli uniósł głowę i przenosząc wzrok z
krawężnika, spojrzał na to, czego tak dawno nie widział. Mimo panującego środku
nocy, miasto tętniło życiem. Otaczały ich grupki spacerowiczów, śmiejących się,
rozmawiających ze sobą, płaczących, bez jakichkolwiek wyrazów twarzy... Tak
wiele różnych ludzi. Wampir pierwszy raz przestał o nich myśleć jak o pokarmie,
a jak o zwykłych ludziach. Przełknął ślinę, czując się jakby za czymś tęsknił.
Może i w jego czasach nie otaczały go kolorowe ruchome pojazdy, a miasto nie
było oświetlone neonowymi napisami i reklamami, ale wszystko było wciąż takie
same. Ludzie z własnymi życiami mijali go na ulicy i nie patrzyli na niego z
typowym strachem w oczach. Nie wiedzieli kim jest. Nie uważali za
niebezpieczeństwo. Myśleli, że jest jednym z nich. Otaczały go głosy i muzyka.
Gdzieniegdzie ktoś wykłócał swą rację, indziej słychać było śmiech nastolatków szlajających
się po ulicy, z jakiegoś klubu wypływała energetyczna muzyka.
Przeklął nagle pod nosem stwierdziwszy, że
siedzenie samemu w metrze nie działało na niego najlepiej. Nawet ktoś taki jak
on nienawidził samotności, lecz poszukiwanie towarzystwa uważał za słabość. I
tak, jak każde żywe stworzenie, nie był
w stanie siedzieć bez nikogo innego dla towarzystwa, w pustym pomieszczeniu.
Bez osoby, z którą mógłby wymienić choćby parę mruknięć- nie musiały to być
słowa. By usiąść z kimś i cieszyć się ich bliskością. Nie musieli rozmawiać.
Nie było to czymś wielce istotnym. Starczyło mu by ktoś był. By rozumiał jego uczucia
i by okazjonalnie przytulił. Tak dawno stracił tę możliwość, że już zapomniał
jak to jest być z kimś tak blisko.
Westchnął cicho i spojrzał na swą
towarzyszkę z delikatnym uśmiechem na ustach. Nawet nie wiedział, że te
wszystkie pragnienia już wkrótce miały zostać spełnione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz