Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X X X X X X

Etykiety

Twój tekst

Kontakt

GG: 50508389
Email: nocta.k@hotmail.com

Blog nr 2: http://caste-game.blogspot.co.uk/


Blog

Kyōki no kokoro (o ile autor zna się na języku Japońskim) oznacza serce szaleństwa, co jego zdaniem jest idealnym tytułem dla opowiadań o "mrocznej" tematyce, przedstawiających postacie w beznadziejnych sytuacjach bez wyjścia i tego podobnych (choć zdażają się wyjątki w tematyce). Opowiadania często zawierają tematy nie odpowiednie dla młodych czytelników.


Autor

Dziwne stworzenie, które od czasu do czasu lubi wykorzystać swój nadmiar wyobraźni do napisania opowiadania. Polskie opowiadania pisze od zaledwie paru lat, jako że wcześniej nie uczył się danego języka. Jest to forma polepszania jakości pisania oraz poprawności w użytku języka polskiego. Aktualny wiek autora to dziewiętnaście lat. Studiuje w Anglii, lecz chciałby zapamiętać swój rodowy język, którego to nie miał okazji się uczyć.


Beta

Czyli osoba, która mi pomaga. Poprawia ona tekst na tyle ile potrafi i po części uczy też polskiego. Sama pisze opowiadania, tak więc jeśli chcecie się dowiedzieć o niej więcej, musicie zajrzeć na jej bloga:

http://historiepisanepiorem.blogspot.co.uk/

środa, 29 stycznia 2014

Krwawa Róża - część pierwsza (Nocta)

Tak moi drodzy, po tytule można się z łatwością domyśleć iż jest to nowe opowiadanie, oraz opowiadanie pisane przez więcej niż jednego autora, czyli coś co lubię zwać duopkiem (duo opko, nie ma to jak dobra nazwa dla rzeczy nie potrzebujących nazwy...) W każdym razie, mym partnerem nie jest A.J. tym razem, lecz nowa duszyczka, której zapewne nie znacie, Kira - jej bloga z opowiadaniami można znaleźć w liście 'inne blogi w pasku po lewej - życzę miłego czytania i mam nadzieję że spodoba wam się talent mej partnerki w pisaniu.

***






Spokój i cisza.
Odetchnąłem z ulgą, siedząc oparty o ścianę pustej sali gimnastycznej, starając się uspokoić. Miałem nadzieję że nikt za mną tu nie przylezie, szczególnie nauczyciele, bowiem nie chciałem by skończyło się tak, jak zawsze w takich sytuacjach. Tym bardziej iż ostatnim razem byłem bliski zostania wywalonym z szkoły.
Ale to nie była moja wina, więc nie wiem czemu się tak czepiali każdego "wybryku" z mej strony. Powinni się już przyzwyczaić i coś zrobić by temu zapobiec, a nie bardziej uprzykrzać mi życie. Rozumiem że byłem, i nadal jestem, uważany za "niebezpieczeństwo" dla reszty, ale w tym samym czasie wyrzucając mnie raczej nic nie naprawią. Choć ponoć po wydaleniu, mieli mnie oddać do pewnej, bardziej pasującej, do mego przypadku szkoły.
Drzwi powoli się rozstąpiły i do środka wszedł chudy blondyn. Jego oczy analizowały otoczenie i po chwili zatrzymały się na mnie, tym samym jego twarz rozjaśniła się, ukazując szeroki uśmiech.
- A więc tu się ukryłeś. - Powoli zaczął do mnie podchodzić, utrzymując ręce luźno przy ciele.
- Nie podchodź... - Ostrzegłem, jednakże ten mnie nie słuchał, dalej krocząc w mą stronę. - Nie podchodź!

środa, 29 stycznia 2014

Chicago - część piąta (Nocta)


- Też mam nadzieję, że dobrze ci się spało - rzuciłem sarkastycznie po miłym przywitaniu nieznajomego, aczkolwiek spodobały mi się pierwsze jego słowa i od razu z nich ochoczo skorzystałem, szukając lodówki i wyjmując jedną puszkę, by następnie wypełnić, chyba, pusty żołądek gorzkim płynem i przyłożyć zimny metal do czoła.
Wydając z siebie ciche mruknięcie zadowolenia, spojrzałem na mego towarzysza.
- Nie sądzę, bym wziął się za najdroższe, choć jest szansa - zacząłem zgadywać, przy okazji przypominając sobie okazjonalne części wczorajszego wieczora. - Z zaliczeniem jakieś kobiety jest nawet możliwe, choć nie wiem czy w tamtym stanie byłbym w stanie - oparłem się o stół, biorąc kolejny łyk
i zauwazając że użtłem tego samego słowa w jednym zdaniu. - Rzygnięcie jest możliwe, ale zwykle jestem spokojną osobą, więc nie sądzę, bym zbyt wiele zrobił kierowcy... chyba. A z głodem raczej prawda i za to przepraszam, jeśli tak się stało.
Lekko się uśmiechnąłem przepraszająco, co prawda nie mając zamiaru spłacać jakichkolwiek długów.

wtorek, 28 stycznia 2014

Cichy Pamiętnik - Strona Czwarta



7 Października

 Mało, co się działo po tym, jak obudziłem się w nieznanym mi domu, tak więc opiszę to w skrócie. Po dłuższej 'dyskusji' - bowiem kłótnią tego bym nie nazwał - zaproponowano mi potowarzyszenie im przy śniadaniu, za co szybko podziękowałem, ale niestety w tym samym czasie mój żołądek zaprotestował i stwierdzono, że odejście w takiej sytuacji byłoby... Chwila, jak to ujęli? Chyba coś w stylu, że byłoby to niemiłe z mej strony oraz pokazałoby ich, jako okrutnych ludzi czy coś takiego.  
W sumie, to się nie liczyło. Liczyło się to, że po raz pierwszy od dawna, dawna, miałem w ustach coś ciepłego - bez skojarzeń - co nie było jedno składnikową potrawą.   
Nie oznacza to, że rzuciłem się na potrawy.  
Jadłem z umiarem, tak jak gdyby bojąc się, że jedzenie jest zatrute. A pod koniec nie byłem przejedzony czy też w sumie najedzony, ale też i nie mogłem już narzekać na dźwięk mego żołądka, bowiem odczuwałem poczucie winny, że ja sobie tu siedzę, gdy Molly jest sama i głodna.  
Tak, przyznaję się. Dopiero w tym momencie przypomniałem sobie, że Molly jest sama, ale mając tyle rzeczy na głowie można chyba zapomnieć, prawda?  
Jestem do bani, wiem.  
W każdym razie, po tym wszystkim grzecznie podziękowałem za to, że mnie nakarmili - oraz porwali i wykorzystali, aby spłacić przypadkowy dług - i puścili wolno, wpierw mówiąc, że mają nadzieję, że znów się spotkamy.  
Teoretycznie zaproponowali, abym częściej wpadał i oddawał się w zamian za drobną sumę, ale z uśmiechem odmówiłem.  

niedziela, 26 stycznia 2014

Chicago - Część czwarta (A.J.)


Rozmowa z Michaelem nie miała większego sensu, bowiem, po pierwsze, facet nie rozumiał, co się do niego mówiło i nie kontaktował z rzeczywistością, a po drugie, bełkotał bez ładu i składu, wypowiadając pierwsze lepsze słowa. Często także w ogóle zapominał o niektórych wyrazach. Dlatego powstawały takie kwiatki:
- Jak… widzieć… dawno… u ciebie? - Po czym powracał do wlewania w siebie alkoholu. Nie byłem pewien ile już zdążył wydoić i szczerze mówiąc, nie chciałem tego wiedzieć. Miałem tylko nadzieję, że nosi przy sobie portfel z gotówką w środku. Płacić za niego z własnej kieszeni nie miałem zamiaru. Aż taką dobrą duszą to ja nie jestem.
Mike zdecydowanie wypił za dużo. Utwierdziłem się w tym przekonaniu, gdy zobaczyłem, że, odstawiwszy kieliszek z dala od siebie, całkiem mocno uderzył czołem w ladę. Dziwne, ze nie spadł z krzesła.
Upewniłem się, że barman przypilnuje mojego znajomego jeszcze z czasów szkolnych i nie pozwoli go nikomu zabrać tudzież niezbyt ładnie skroić z pieniążków. Jedynie ja mogłem mu zabrać potrzebną mi do zapłacenia rachunku forsę. Wypiłem nalanego tymczasem „shota” na zachętę i ruszyłem w stronę tańczących osób, których trochę przybyło.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Cichy Pamiętnik: Strona Trzecia



7 Października

     Po długim i przyjemnym śnie obudził mnie poranny śpiew ptaków. Było to dziwne. Zważając na fakt, że rzadko kiedy było je słychać w przepełnionych przeróżnymi hałasami, ulicach Londynu. Właściwie to poza dźwiękiem ptaków nic więcej nie słyszałem. Nie było żadnych klaksonów śpieszących się kierowców czy głosów ludzi rozmawiających przez telefon. Oczywiście to nie był koniec niespodzianek. Leżałem na czymś miękkim zamiast na twardej ziemi i odczuwałem za plecami ciepło drugiego ciała.
    Czyżbym znowu wlazł Molly do łóżka? Zacząłem się zastanawiać.
    Otworzyłem oczy i delikatnie je potarłem. Mój wzrok się wyostrzył tylko po to, aby mój mózg otrzymał nową dawkę pytań. Nie leżałem już ani na ziemi, ani na materacu z Molly. Moje ciało znajdowało się teraz na normalnym łóżku znajdującym się w pokoju z meblami. Te były wykonane z kosztownego drewna wyrzeźbionego ręcznie. Po stanie pokoju mogłem wywnioskować, że dom należy do kogoś bogatego, lecz jeszcze nie miałem tej pewności. Pułki zapełnione książkami utwierdzały mnie w przekonaniu, że osoba, do której należą posiada sporą wiedzę. Podczas kiedy gitara stająca w kącie pokoju musiała oznaczać talent muzyczny. Przy oknie ciągnącym się od jednego końca ściany aż do drugiego, znajdowało się biurko zawalone jakimiś podręcznikami szkolnymi, papierami i przyborami do pisania. Na drewnianym blacie również stał monitor podłączony do stojącego na ziemi komputera. Klawiatura i myszka zostały położone na podłodze obok biurka, aby dać więcej miejsca osobie uczącej się. Pytanie tylko: kim jest ta osoba?

czwartek, 16 stycznia 2014

Chicago - część trzecia (Nocta)



Przepraszam za krótki tekst, ale jakoś nie mogłam znaleźć pomysłu by go przedłużyć, tak więc wstawiam tę część posiadającą jedynie 900 coś słów, mając nadzieję że będzie się wam podobać i mnie nie powiesicie za jego stan. Na poprawę humoru, zdradzę wam że jestem już w połowie pisania kolejnej części Cichego Pamiętnika. Dziękuję wszystkim którzy pisali komentarze, gdyż na prawdę pomagają w ustaleniu tego co wam się bardziej podoba. :3 

***

Miałem szczęście, bo pierwszy klub na ulicy, którą szedłem, nie był jakimś tanim pomieszczeniem, choć wielce ekskluzywny także nie był. Jako że całe imprezowanie zaczynało się wieczorem, a nie w godzinach pracy, muzyka nie była najgłośniejsza - czego w sumie żałowałem - ale przynajmniej nie było za wiele osób. Ot jakaś parka nastolatków całująca się gdzieś w rogu, parę osób zajętych tańcem i może z trzy, cztery persony przy barze, posiadającym około czternaście krzeseł typowo barowych.
Siadając w jednym z wygodnych siedzeń, uśmiechnąłem się do barmana i zacząłem prowadzić zwyczajną rozmowę, zamiast od razu zamówić to co chciałem. Byłem zainteresowany poznaniem nowej osoby, plus okazjonalnie udawało się nawiązać taki kontakt, że dostawało się darmowego drinka czy też całą ich kolejkę. Niestety czarnowłosy nie był dziś zbyt rozmowny albo w ogóle nie był taki zwykle i po odburknięciu kilku odpowiedzi, zapytał co bym chciał. Tak więc na początek poprosiłem o pierwszą lepszą rzecz, czyli czystą wódkę. Jej następcą był kolejny kieliszek wódki, potem jakaś kolorowa mieszanka mile paląca w gardle, następnie trochę 'specjału dnia' i znowuż wódka. Oczywiście wszystko było wypijane niemalże na raz, tak więc już po chwili stałem się bardziej wesoły niż zwykle i nie zwracając na nic uwagi, flirtowałem z dziewczyną obok.
A przynajmniej tak mi się wydawało.

wtorek, 14 stycznia 2014

Chicago - część druga (A.J.)



Zmierzałem ku jednemu z moich ulubionych barów, by w samotności świętować mój mały sukces. Jaki był to sukces? Zacznijmy od początku.
Po zakończeniu edukacji postawiłem napisać swoją pierwszą powieść. Nie wiem dlaczego. Nigdy wcześniej nie „bawiłem się” w takie rzeczy, mimo że namiętnie czytałem książki. Pewnie myślałem, że moje umiejętności nie są wystarczające, by dorównać tym wielkim pisarzom. Jednak wpadł mi do głowy jeden pomysł, który jak mały kamyczek zapoczątkował lawinę. Od wymyślenia historii poprzez nadanie bohaterom wyjątkowych cech charakterów do szlifowania każdego zdania z osobna. Niestety nie było tak różowo, jakbym chciał. Rodzicom nie spodobał się mój pomysł, sądzili, że nic z tego nie będzie, dlatego znaleźli mi pracę, do której koniecznie miałem chodzić. Nie przerwałem jednak tworzenia, co negatywnie odbiło się na moim czasie wolnym i tym przeznaczonym na sen.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Chicago - część pierwsza (Nocta)


Ahh Chicago. Ten wielki most, wielka kropla w Millenium park, wielcy ludzie i... właściwie nic więcej tu chyba nie ma. Nie pamiętałem zbytnio co tu takiego ciekawego się znajdywało, szczególnie że dawno mnie tu nie było. Nie wiem właściwie co mnie podkusiło by tu wrócić, a jednak to zrobiłem i teraz szedłem jedną z bardziej zatłoczonych ulic, obmyślając co robić dalej.
Nie posiadałem tu już domu, rodziny wolałem nie odwiedzać - nie to że mieliśmy zły stosunek, czy też mnie nienawidzili, bądź ja ich. Właściwie było całkowicie przeciwnie. Przynajmniej ostatnim razem gdy się widzieliśmy. Nie chciałem po ucieknięciu z domu, nagle się w nim pojawiać. Pewnie byli by zadowoleni, choć może i źli że uciekłem, ale pod koniec zapewne byli by szczęśliwi że wróciłem.

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Początek końca - prolog


Opowiadanie fantasy, jedno z niewielu mych opowiadań posiadających żeńską główną bohaterkę. Posiada okazjonalne wspomnienia przemocy, oraz mój własny opis wampirów - więc nie będzie błyszczących stworzeń, czy też takich co nie posiadają krążenia. 

***

Lodowaty płyn powoli wypełniał me płuca, a kończyny frenetycznie starały się odepchnąć wodę z swej drogi by wypchać bezsilne ciało na powierzchnię. Pomimo tracenia przytomności i odmawiających posłuszeństwa mięśniom, wydostałam się na powierzchnię i złapałam taflę wcześniej załamanego lodu, błyszczącego w świetle zachodzącego słońca. Drzewa wokół delikatnie falowały na wietrze, a z lasu wydobywał się dźwięk śpiewu ptaków, żegnających dzień. Wszystko powoli zamierało i zatracało się w ciemnościach. A ja, nie mając siły więcej walczyć z żywiołami, ześlizgnęłam się w lodowatą otchłań, oddając się w ramiona ciemności.

piątek, 10 stycznia 2014

Strzeżony w szkole - prolog


Raven szedł długim korytarzem pełnym studentów, prowadzony przez dwóch mężczyzn. Oczywiście wszyscy byli ciekawi tego, co się dzieje.
- To on - rzekł ktoś za nim. - Słyszałem o tym, ma być przeniesiony do naszej szkoły...
Raven spojrzał przez swoje ramię na rudego chłopaka rozmawiającego z młodą dziewczyną. Kiedy rudzielec zauważył, że Raven spogląda na niego, uszczypnął swą znajomą w ramię i szybko zniknął za grupką starszych studentów. Jego towarzyszka jedynie spojrzała zdziwiona na niego, a następnie na Raven'a. Wydawała się wystraszona, ale i tak kontynuowała wpatrywanie się w srebrne oczy chłopaka.

wtorek, 7 stycznia 2014

Cichy Pamiętnik: Strona Druga



6 Października 2012 

   Minął tydzień od mojej ostatniej kradzieży. Tak jak przypuszczałem: mokre ubrania, jesienny, a może i już zimowy wiatr oraz brak nakrycia w nocy doprowadziły do przeziębienia, jeśli nie zapalenia płuc. Zamartwiłem tym Molly, gdyż nie była w stanie mnie obudzić przez cały dzień. Sam się przestraszyłem myślą, że ktoś, choćby nawet i nasz 'sąsiad', mógłby zrobić z nią wtedy co tylko chciał. Najbardziej przerażającą myślą jednakże było to, że resztki jedzenia mogły się skończyć zanim byłbym w stanie wyruszyć do miasta po coś nowego. Na szczęście Steve okazjonalnie oddawał Molly to co miał choć sam nie posiadał za wiele. Byłem my za to wdzięczny i obiecałem, że kiedyś się odwdzięczę. 

wtorek, 7 stycznia 2014

Cichy Pamiętnik: Strona Pierwsza



24 Września 2012

   Powoli szedłem wydeptaną dróżką między krzakami. Pogrążony w myślach nie zwracałem uwagi na rzeczy otaczające mnie. Na przykład na kaczki kłócące się gdzieś w rzece czy też nadjeżdżający z oddali pociąg powoli zbliżający się do mostu pod którym się znajdowałem. Rozmyślałem nad tym, co zrobiłem. Nigdy nie lubiłem kraść, ale nie miałem innego wyboru. W końcu jakoś musiałem przeżyć. A przynajmniej tak tłumaczyłem sobie to, co robiłem. Poniekąd był to sposób na poprawienie własnego samopoczucia. Oczywiście nie pomagało. Najskuteczniejszym sposobem na lepszy humor było choćby gdy zamiast mnie pobić, ktoś udawał, że nie zauważył tego co zrobiłem. Albo też gdy z uśmiechem wręczała mi coś do jedzenia czy parę monet. Dziś miałem szczęście. A jednak nie czułem się dumny, ani choćby odrobinę zadowolony z tego, co udało mi się uzyskać. Zamknąłem oczy i westchnąłem. Oparłem się o metalową siatkę, która odgradzała rzekę od bloków mieszkalnych. Powinienem był się śpieszyć i wrócić do domu, a jednak chciałem pozbierać myśli.