Strony

czwartek, 18 września 2014

Wybawca czy oprawca?

Póki nie mam pomysłu na kolejne opowiadanie (oraz zbytnio czasu, przez nową szkołę) dostaniecie coś "innego", pochodzące od innego autora. :3

 Nigdy nie pomyślałabym, że moje życie może tak łatwo zmienić się diametralnie w ciągu jednego dnia. A już na pewno nie pomyślałabym, że przyczyni się do tego królik – terrorysta, który uratuje mnie z płonącego centrum handlowego.
 Wszystko zaczęło się normalnie, można powiedzieć wręcz niewinnie. Po lekcjach wybrałam się na małe zakupy. Kiedy miałam już wszystko, czego potrzebowałam, zatrzymałam się w małej kawiarence. Sącząc spokojnie owocowy koktajl dostrzegłam przy jednym ze stolików znajome postacie. Trzy dziewczyny i jednego chłopaka. Wszyscy w drogich, markowych ubraniach, dziewczyny wymalowane tak bardzo, że było to widać z kilku metrów. No i, niestety, wszystkie były moimi „koleżankami” z klasy, a jedyny chłopak chodził z farbowaną blondynką, przywódczynią całej tej bandy. 

 Spięłam się, widząc ich i skuliłam się na swoim krześle, modląc się w duchu by mnie nie zauważyli. Nie cieszyłam się bowiem wśród nich najlepszą sławą. Od samego początku, odkąd tylko zaczęłam chodzić do tego samego co oni liceum gnębili mnie. Stałam się dla nich kozłem ofiarnym, chociaż przecież nic im nie zrobiłam. Przynajmniej niczego takiego nie pamiętałam.
 Dopiłam swój koktajl, zarzuciłam torbę na ramię i podniosłam się ze swojego miejsca. Najszybciej jak tylko potrafiłam opuściłam kawiarenkę. Pech chciał, że postanowiłam skorzystać z łazienki. Może gdybym wtedy do niej nie poszła tylko od razu wyszła z centrum wszystko potoczyłoby się zupełnie inaczej.
 Ale nie ma co gdybać. Prawda była taka, że poszłam do tej cholernej łazienki. Ciężkie drzwi zatrzasnęły się za mną, a światła automatycznie się zapaliły. Stanęłam przy umywalkach i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. 
 W tej samej chwili drzwi do łazienki otworzyły się ponownie, a do moich uszu dotarł głośny śmiech i cichsze chichoty. Zamarłam. W lustrze dostrzegłam odbicie blondynki, jej chłopaka i jednej dziewczyny z jej świty. Druga musiała najwidoczniej zostać na czatach. Odbicie blondynki uśmiechnęło się do mnie.
- Proszę, proszę, co za spotkanie – odezwała się przesłodzonym głosikiem.
Odwróciłam się powoli i stanęłam z nią twarzą w twarz. Jej chłopak tymczasem zniknął w drugim pomieszczeniu, w którym znajdowały się kabiny. Po krótkiej chwili wrócił i oznajmił krótko:
- Czysto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz