Strony

niedziela, 27 lipca 2014

Krwawa Róża - część czwarta (Kira)



Obserwowałam chłopaka cały czas, chociaż on zdawał się na początku nie zwracać na mnie większej uwagi. Smutne…
Z każdą chwilą przeczuwałam, że będę miała z nim naprawdę niezłą zabawę. Już odczuwałam dreszczyk ekscytacji. Byłam niezmiernie ciekawa i z każdą chwilą stawałam się coraz bardziej niecierpliwa. Chciałam dowiedzieć się jaką niezwykłą zdolność skrywa ciało tego na pozór niegroźnego chłopaczka. Chciałam dowiedzieć się o nim wszystkiego, odkryć każdy jego sekret; co lubi jeść, w jakiej pozycji śpi, jak okazuje emocje… Chciałam…nie, musiałam poznać każdy najmniejszy szczególik jego życia, który mogłabym w przyszłości wykorzystać.
Wreszcie zdał sobie sprawę z mojej obecności. Uśmiechnęłam się promiennie, splatając palce za plecami i pochylając się w jego stronę. Chłopak cofnął się zaskoczony.

- C-coś nie tak? – zająknął się.
- Oczywiście, że nie. Jesteś nowy, prawda? Chcę się tylko zapoznać.
Postąpiłam krok do przodu, a ten chcąc najwidoczniej przede mną uciec, ponownie się cofnął. Nieszczęśliwie (dla niego) potknął się i wylądował z powrotem na swoim siedzeniu. Wybuchłam śmiechem i oparłam dłonie na biodrach.
- Gomen, gomen. Ale czy naprawdę jestem aż tak straszna? – zapytałam, przyłożywszy palec wskazujący z połyskującą na nim srebrną obrączką do ust i robiąc najsmutniejszą minę na jaką byłam w stanie się zdobyć.
Czerwonowłosy zrobił zdezorientowaną minę. Przeskakiwał wzrokiem z miejsca na miejsce, ewidentnie szukając drogi ucieczki. Starannie omijał moją twarz. Podkulił nogi, opierając je o siedzenie. Wyglądał jakby chciał zapaść się pod ziemię lub co najmniej zniknąć.
Ponownie zaniosłam się śmiechem, nie starając się już udawać skruszonej. Moje usta wygięły się w moim firmowym uśmieszku.
- Spokojnie, nie interesuje mnie twoje dziewictwo – machnęłam lekceważąco dłonią dla podkreślenia swoich słów.
- Skąd, ty…
- Zaprzeczysz? – uniosłam pytająco jedną brew. – No, już, nie spinaj się tak. To nic złego.
Ten jednak tylko wzruszył ramionami, demonstracyjnie odwracając głowę.
Zasłoniłam dłonią usta, powstrzymując kolejny napad śmiechu. Odchrząknęłam i poprawiłam włosy.
- Pewnie potrzebujesz kogoś kto cię oprowadzi po szkole, prawda? I chyba, a raczej na pewno jest ci potrzebna wizyta w łazience.
Kiedy chłopak przeniósł na mnie pytające spojrzenie, ponownie się uśmiechnęłam.
- Nie wiem kogo zabiłeś, ale ta krew się sama nie zmyje – oznajmiłam spokojnie, zupełnie jakbym mówiła o kurzu albo plamach po sosie. – No, chyba, że taka twoja stylówa. Ludzie mają różne gusta, o których podobno się nie dyskutuje, ale jednak… chodzenie z cudzą posoką na ubraniu jakoś tak do mnie nie przemawia.
Zakręciłam się wokół własnej osi, odsuwając się od chłopaka.
- Dobra! – klasnęłam w dłonie. – To jak? Idziemy zwiedzać szkołę?

2 komentarze:

  1. WIĘCEJ! Neoś chce więcej *,* Prooooszę *mina szczeniaka*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla kochanego Neosia będzie więcej. :3 Tylko wpierw rozpakuję się po wczorajszym przylocie *umiera z zmęczenia*.

      Usuń