Panika powoli wkradła się do mojego umysłu,
podczas kiedy pokój przybrał czerwoną barwę. Z tłumaczenia mężczyzny wynikało,
że powinienem teraz uciekać. Nie byłem w stanie powiedzieć, czy to nie był
jakiś żart. Przecież mógł to być zwykły dowcip, co nie? Pewnie gdzieś w kącie
wisiała kamera i mnie nagrywała. A potem kolejny głupi filmik z „prankiem” trafi
do sieci i wyjdę na debila. Wolałem jednak wyjść na debila niż na trupa. Z tego
powodu rozejrzałem się krótko po pomieszczeniu. Nie zauważyłem nikogo ani
niczego. Jeżeli to jest żart, to zabiję
tego dupka, pomyślałem i na nowo zacząłem się szarpać. Nie miałem żadnego
noża, za pomocą którego mógłbym rozciąć taśmę otaczającą moje nadgarstki.
Srebrna, nie raz takiej używałem w pracy. Trudno było ją rozerwać bez użytku
odpowiedniego narzędzia, szczególnie kiedy miała tyle warstw. Dodatkowo nie
miałem odpowiednio ułożonych rąk, aby móc jakoś zwiększyć swoje szanse na
wydostanie się. Miałem za to zęby. Spróbowałem się pochylić, ale w tym momencie
ujawnił się mój brak giętkości. Moja twarz zatrzymała się tak blisko
nadgarstka. Brakowało mi zaledwie kilku centymetrów. Warknąłem z frustracji i
poddałem się po kolejnych paru próbach zbliżenia ust. Ponownie się
wyprostowałem i spojrzałem raz jeszcze na swoje nadgarstki.