Strony

wtorek, 11 października 2016

M

Jego serce zaczynało szybciej bić, kiedy tylko słyszał cudze kroki. Nie była to oznaka zauroczenia wobec drugiej osoby. Był to czysty lęk. Bał się za każdym razem, gdy ktoś przechodził koło drzwi. Kiedy on przechodził obok drzwi. Bardziej wtulał się wtedy w swoje kolana i ciasno zamykał oczy. W takich chwilach czuł się jak bezradne dziecko. Dziecko, które obawia się, że pijany ojciec ponownie zacznie je bić do nieprzytomności. A jednak uważał, że taka wersja zdarzeń byłaby lepsza. Znacznie wolał, aby ktoś go bił, niż robił to, co ten mężczyzna mu robił.
Deska na korytarzu ponownie zaskrzypiała, co sprawiło, że ciało chłopaka przeszły niekontrolowane dreszcze. Przyłożył dłonie do uszu, jakby chcąc zakryć je przed natrętnym hałasem. Lecz on, chował je przed ciszą. To cisza była tak okropna w tym miejscu. Zawsze, kiedy trwała oznaczało, że on tu przyjdzie. Do jego kryjówki, która zarazem była grotą smoka. Sypialnią danego mężczyzny.
Drzwi powoli się uchyliły ze skrzypnięciem, idealnym jak z horroru wziętym. Cień spowodowany zapalonym światłem w korytarzu powoli zbliżał się do miejsca, w którym siedział skulony chłopak. Ów cień zdawał się powiększać. Pochłaniać chłopaka całego, którego ciało tylko bardziej poczynało się trząść ze strachu. Nawet nie zauważył, kiedy z jego ust wydobył się cichy szloch. Nie wiedział jednak, że to on wydał ten dźwięk. Jak spłoszona sarna uniósł głowę i się rozejrzał. Szukał innej osoby, która mogła być tu z nim i z mężczyzną. Z jego ”wybawcą”. Osobą, która miała mu pomóc. Nie wiedział jednak, że ta pomoc słono kosztuje.