Strony

środa, 29 stycznia 2014

Krwawa Róża - część pierwsza (Nocta)

Tak moi drodzy, po tytule można się z łatwością domyśleć iż jest to nowe opowiadanie, oraz opowiadanie pisane przez więcej niż jednego autora, czyli coś co lubię zwać duopkiem (duo opko, nie ma to jak dobra nazwa dla rzeczy nie potrzebujących nazwy...) W każdym razie, mym partnerem nie jest A.J. tym razem, lecz nowa duszyczka, której zapewne nie znacie, Kira - jej bloga z opowiadaniami można znaleźć w liście 'inne blogi w pasku po lewej - życzę miłego czytania i mam nadzieję że spodoba wam się talent mej partnerki w pisaniu.

***






Spokój i cisza.
Odetchnąłem z ulgą, siedząc oparty o ścianę pustej sali gimnastycznej, starając się uspokoić. Miałem nadzieję że nikt za mną tu nie przylezie, szczególnie nauczyciele, bowiem nie chciałem by skończyło się tak, jak zawsze w takich sytuacjach. Tym bardziej iż ostatnim razem byłem bliski zostania wywalonym z szkoły.
Ale to nie była moja wina, więc nie wiem czemu się tak czepiali każdego "wybryku" z mej strony. Powinni się już przyzwyczaić i coś zrobić by temu zapobiec, a nie bardziej uprzykrzać mi życie. Rozumiem że byłem, i nadal jestem, uważany za "niebezpieczeństwo" dla reszty, ale w tym samym czasie wyrzucając mnie raczej nic nie naprawią. Choć ponoć po wydaleniu, mieli mnie oddać do pewnej, bardziej pasującej, do mego przypadku szkoły.
Drzwi powoli się rozstąpiły i do środka wszedł chudy blondyn. Jego oczy analizowały otoczenie i po chwili zatrzymały się na mnie, tym samym jego twarz rozjaśniła się, ukazując szeroki uśmiech.
- A więc tu się ukryłeś. - Powoli zaczął do mnie podchodzić, utrzymując ręce luźno przy ciele.
- Nie podchodź... - Ostrzegłem, jednakże ten mnie nie słuchał, dalej krocząc w mą stronę. - Nie podchodź!
Chowając głowę w ramionach, wtuliłem twarz w kolana.
- Proszę nie podchodź. - Wyszeptałem żałośnie.
- Lenn, nic ci nie zrobię. - Powieudział, zatrzymując się. - Podejdę tylko, dobrze?
Nie otrzymując odpowiedzi z mej strony, Aiko powrócił do zmierzania w mym kierunku, nie oczekując żadnej reakcji z mej strony.

***

Zakrwawione ciało młodego mężczyzny zostało zamknięte w karetce i już po chwili zmierzało do szpitala. Nie potrzeba było włączać sygnał, bowiem nawet osoba nie znająca się na medycynie mogła z łatwością stwierdzić iż "pacjent" jest martwy i nic mu juz nie pomoże, prócz boskiej interwencji. Rany cięte i szarpane były na tyle głębokie, że każdy, nawet osoba szkolona do przetrwania tortur, by umarła z samego bólu odczuwanego po, a nawet podczas, zadawania ran.
Sprawca tego zamieszania właśnie był brutalnie wpychany do radiowozu, do którego udało się go wrzucić dopiero po kilku godzinach walki. Nie była to fizyczna walka pomiędzy sprawcą, a policjantami, bowiem oni również by skończyli jak martwy chłopak zmierzający właśnie do kostnicy. Była to walka pomiędzy pewną młodą osobą, a jego własnym umysłem, starając się zapanować nad własnymi emocjami.
Im bardziej jego stary przyjaciel się zbliżał, tym bardziej on tracił nad sobą panowanie, a po wyrządzeniu pierwszej szkody, nie mógł już się powstrzymać. Widok krwi uspokajał zmysły, tym samym zmuszając do zadawania więcej i więcej ran, rwąc żywe mięso i pojąc się dźwiękami krzyków i błagań odbijających się echem od gołych ścian sali gimnastycznej.

***

Spoglądałem na rozmazany obraz sporego budynku na obrzeżach miasta. Tak na prawdę nie był on rozmazany, co raczej jest oczywiste, ale poprzez załzawione oczy wyglądało jak gdyby ściany powoli się łączyły w jeden kolor i kształt, zanikając w szarości.
Pomimo słonych łez spływających po policzkach, me usta były wykrzywione w sprawiający ból uśmiechu, nadając mi bardziej szalonych charakterystyk. Myślę że w takich chwilach, samym wyglądem mogłem straszyć innych i podawać się za psychopatę.
- Jest pani pewna, że nie będzie lepszym pomysłem wysłać chłopaka do zakładu psychiatrycznego? Tam może uda im się zapanować nad nim, a tu.
Mężczyzna, który myślał iż to, że będą na zewnątrz samochodu w którym siedziałem, będzie oznaczało, że ich nie będę słyszał, zawiesił swe zdanie.
Nie musiał dokańczać.
I ja, i kobieta stojąca naprzeciwko niego, wiedzieliśmy co chciał powiedzieć. Że nie powinienem dołączać do tej szkoły. Że jestem niebezpieczeństwem. Abominacją.
Cóż. Mieli racje.
A jednak te zarzuty sprawiały iż coś w mej klatce bolało tępym bólem. Niektórzy mogli by powiedzieć że to serce, jednakże ja przecież nie miałem serca. Zawsze słyszałem to samo: Okrutny, bez serca, abominacja, wybryk natury, niebezpieczeństwo...
Westchnąłem i spojrzałem ku twarzy kobiety, która otworzyła drzwi po mej stronie od radiowozu.
- Hej skarbie. - Powiedziała spokojnie, unikając kontaktu wzrokowego, z czego byłem jej wdzięczny. - Wyjdziesz? Obiecuję że nic ci nie będzie. Jestem pewna że tu będzie ci lepiej.
Wyciągnęła w mą stronę bladą dłoń powolnym ruchem, nie zbliżając jej za bardzo w mą stronę. Prawie jak dziecko w zoo chcące pogłaskać lwa, ale świadome tego, że może się to nie spodobać wielkiemu kotku. Przyjmując ją, wysiadłem z samochodu i wziąłem głęboki wdech, w tym samym czasie zamykając oczy, by wypełnić płuca czystym powietrzem zmieszanym z zapachem świeżej trawy.
Gdy ponownie otworzyłem oczy, te już tak się nie błyszczały, bowiem łzy przestały oślepiać. W zamian, widać teraz było dokładnie złote tęczówki zakryte czerwoną grzywką.
- Nic ci nie zrobię. - Uśmiechnęła się szeroko, zwracając do głowy przykre wspomnienia z przed godziny. - Jeśli Ci się tu nie spodoba, to nie będziesz musiał zostać. Ale spotkasz tu wiele osób z takimi samymi problemami jak twoje.

2 komentarze:

  1. Opowiadanie zapowiada się interesująco, jednakże pseudonim Twojej partnerki jest niezbyt oryginalny i wskazuje, że jest fanką anime. Zresztą jej "opowiadania" na jej blogu są nudne i głównie to nieudane fanficy.
    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, to że za pseudonim maJapońskie imię, nie oznacza, iż odrazu jest nieoryginalna i kopiuje coś z anime. Mój pseudonim pochodzi od mego kochanego Nocusia (Noctis Lucis Caelum - Final Fantasy), i można się sprzeczać, że to oznacza iż jestem jego psycho fanką (cóż, jestem). A fanfici, cóż. Nie każdemu przypada do gustu dana kategoria, lecz wierz mi że czytałam o wiele gorsze i twórczość Kiry nie koniecznie musi każdemu przypadnie do gustu, ale w końcu każdy jest inny. W każdym układzie mam nadzieję że jej części równierz będą Ci się podobać, bowiem posiada większy talent ode mnie, co nie oznacza, że zmuszam do zmieniania opinii. ;)

      Usuń